poniedziałek, 6 stycznia 2014

1 Głuchy krzyk


"Szłam ciemnym tunelem. Nagle na jego końcu zobaczyłam światło. Mimo długiej, wyczerpującej  wędrówki w ciemności miałam siłę, aby tylko wyjść z tego koszmarnego miejsca
Aż nagle usłyszałam głos - głos, o który modliłam się tyle lat aby wrócił, że wystarczyło jedno słowo aby moje serce przestało normalnie pracować - głos Jacoba
- Kath, Kath chodź do mnie
- Jake! Poczekaj idę do Ciebie! Poczekaj na mnie!
Myślałam że zwariuje. Słyszałam głos mojego zmarłego sprzed dwóch lat brata. Mimo, iż nie wierzyłam w duchy, chciałam chociaż przez moment go zobaczyć
- Jacob?! Jacob gdzie jesteś?! JACOB?!
- Tutaj - usłyszałam ciepły głos za sobą. W jednej sekundzie się odwróciłam  - Witaj kochana siostrzyczko.
- Jake? Jake to naprawdę ty? - zapytałam ze łzami w oczach - Czy ja śnię? Och proszę, powiedz że to nie sen.
- Nie powiem. Było by to kłamstwo - odparł smutno
 - Och... Trudno - rzekłam łamiącym już się głosem - Przynajmniej mogę cię zobaczyć. Mama miała rację - każdy dostaje dar od Boga w swoim czasie. Moim darem jest to, że mogłam cię ujrzeć.
Mówiąc to, kilka łez zdążyło spłynąć mi po policzku. Podniósł dłoń i otarł mi je, ale mimo to napływały następne. Gdy znów jego ręka otarła moje łzy ujęłam ją w swoje dłonie i przyłożyłam ją sobie do  serca. Była ona ciepła pomimo chłodu panującego w miejscu którym się znajdowaliśmy
- Kath?
- Słucham?
- Jeśli cię o coś poproszę, postarasz się mnie posłuchać?
- Oczywiście - odparłam - O co chodzi?
- Nie popełnij tych samych błędów co ja. Nigdy. Musisz żyć. Masz dla kogo.
- Dla kogo niby? Nie mam przyjaciół bo ciągle się przeprowadzamy. Dla babci? Cioci? One myślą o tym, czy m,nie nie oddać do internatu. To dla ciebie jest okazywanie miłości? Ja nie mam dla kogo żyć. Moje życie stanęło w miejscu.
- Masz dla kogo żyć. Ja o tym wiem. - powiedział tajemniczo, lecz z uśmiecham na ustach
- Dla kogo? Powiesz mi? Proszę, powiedz.
Nagle zorientowałam się, że jego ręka, którą trzymałam zaczyna się ulatniać. "O nie" pomyślałam "On odchodzi"
- Jacob?! Jacob! Nie zostawiaj mnie! NIE, błagam zostań ! POTRZEBUJĘ CIĘ!
- Pamiętaj - powiedział - musisz żyć. Masz dla kogo
Zabrał dłoń z moich rąk, pogładził mój policzek i odszedł w światło. Odwrócił się jednak żeby powiedzieć coś, czego nie zdążyła najwidoczniej zanim umarł
- Kocham cię siostrzyczko. Zawsze cię kochałem. Wybacz że zostawiłem cię samą. Nie zapomnij jednak, że w twoim życiu pojawi się kiedyś ktoś, kto uzupełni tą dziurę, jaką zostawiła po sobie twój ból i cierpienie. 
- Ale..
- Pamiętaj - przerwał mi - Kocham cię Kath - i zniknął w świetle, które zaczęło rosnąć w sile i oślepiać
- NIEEE! JAKE!
Wszystko zaczęło wirować. Światło zaczęło rozmywać się z ciemnością. i znów usłyszałam głos, lecz teraz już wiedziałam, że wyciągał on mnie z tego pół-snu , pół-koszmaru 
"Katharino?! Kath obudź się!"
I otworzyłam oczy
                                                                                 *